...i nastał poranek, dzień trzeci

-Zaglądam do kościoła, do którego jako dzieciak chodziłem z rodzicami, i…
-Nie zaglądam do kościołów, do których i tak nie zaglądałem jako młody dorosły, i…
-Zaglądam do Dominikanów, gdzie jako dojrzały mężczyzna chodziłem na Triduum Paschalne, i…
-Nie zaglądam do lodówki, zresztą nie robiłem tego nawet jako poganin [Rz 2,14] czując, że to nie tylko tradycja, ale i respekt dla Niego, i…
-Zaglądam ze święconką do kościoła parafialnego, jak ze 30 razy w moim życiu, ale…
-Zaglądam do salki parafialnej na Paschę do swojej pierwszej wspólnoty, na czuwanie trwające „aż do świtania”, ale…
-Jak co roku od kilku lat idę na świąteczne spotkanie mojej wspólnoty, ale…

…Ale we wszystkich tych miejscach jest teraz pusto, jest cicho… To tylko budynki które teraz, w czasie pandemii, są puste, są zamknięte.

Po raz pierwszy przeżywam te święta bez tradycji, bez otoczki; bez przymusowego ciągania przez rodziców do kościoła; bez biernego przyglądania się przez kilkanaście lat ludziom biegnącym do kościołów; bez Triduum u Dominikanów tuż po swoim powrocie do Kościoła; bez Paschy w pierwszej wspólnocie; bez wyjazdowych śniadań u rodziny; bez popołudniowego uwielbienia w mojej wspólnocie.
Co zatem pięknego mam w zamian? Mam Jego Kościół, który jest ciągle otwarty, i dlatego – tak jak to ma miejsce od początku akcji #zostańwdomu – uczestniczyłem w spotkaniu on-line mojej wspólnoty.


Mam święto obdarte z tradycji, święto takie jakie mieli Jego uczniowie. Przeżywam to wszystko bezpośrednio z Nim, jestem naocznym świadkiem: namaszczenia [J 12,3], wieczerzy [Mt 26,26], zdrady [Mk 14,42], przerażenia, umocnienia [Łk 22,43], bólu, KRZYKU [Łk 27,50]

Te puste budynki kojarzą mi się z Jego pustym grobem. I dzięki temu przypominają mi się Jego słowa. Tak jak i kobietom z historii u Łk 24,1-8. Historii o kobietach, bo chyba tylko płeć piękna jest w stanie zrobić coś wczesnym rankiem, będąc do tego wcześniej przygotowana. Ale dalej już tak samo jak z nimi jest też z nami, kiedy to okoliczności i niespodziewane zdarzenia powodują, że zapominamy co On do nas mówił.
Zobacz ile czasu, ile niepowodzeń, ile spraw nie toczących się wg naszych założeń potrzeba na „przypomnienie sobie Jego słów”. Zauważ ile okoliczności się wydarzyło, zanim „przypomniały sobie”. I jak te okoliczności nas otępiają, jak hamują naszą pamięć.
Dlatego kiedy przed sobą zauważysz dwóch mężczyzn 😉 w lśniących szatach, to posłuchaj, co mają do powiedzenia i wtedy „przypomnij sobie jak wam mówił”. A oni jeszcze raz powtórzą to, co zaszło kiedyś między tobą a Nauczycielem i wtedy ty także przypomnisz sobie Jego słowa. Słowa skierowane właśnie do ciebie.
Dlaczego nasze niespełnione oczekiwania powodują chaos w naszej głowie? Chaos do tego stopnia, że nie pamiętamy co do nas mówił Bóg? Tylko wpadamy w panikę: bo kamień jest odwalony, bo nie znaleźliśmy ciała Jezusa. I to mają być powody żeby „nie wiedzieć co robić” ?
Ale z Bożej perspektywy ten powód, ten „brak ciała” oznaczał ZMARTWYCHWSTANIE! Oznaczał zwycięstwo nad śmiercią, oznaczał nasze zbawienie!
Dzisiaj także Bóg, który pamięta o tobie, posyła do ciebie ludzi w lśniących szatach. Posyła ich kiedy nie wiesz co robić. Mało tego – kiedyś to ciebie pośle do innych, żebyś to ty przypomniał im Jego słowa.

Ja właśnie przypominam sobie Jego słowa, jestem nawet naocznym świadkiem moich ukochanych momentów po Jego zmartwychwstaniu. Sytuacji pokazujących Jego dystans do własnej osoby, Jego poczucie humoru – za to jest mi najbardziej bliski. Za spojrzenie o świcie na Marię [J 20,16], za figle w pytaniu do Kleofasa i Łukasza [Łk 24,19], za rozmowę z nimi w drodze do Emaus, za odwiedziny u uczniów, i za moje ukochane pytanie „Macie tu coś do jedzenia?” [Łk 24,41]

Dziękuję Mu za te dary… Co ty weźmiesz z tych darów dla siebie?
Może zwyczaj modlitwy na odosobnieniu [Łk 22,41], a może wzmocnienie od anioła [Łk 22,43], albo sztukę rozpoznawania Go po głosie [J 20,16], tudzież krotochwilne rozmowy [Łk 24,17], czy też radość [Łk 24,41] że znów jest z nami, ewentualnie dystans do własnej osoby [Łk 24,17].
Ja biorę Jego a cóż takiego” [Łk 24,19], Jego poczucie humoru – coś co łamie wszelkie bariery; wszelkie granice: społeczne, językowe, kulturowe, ekonomiczne. Coś co rozmiękcza wszystkich…

Do zobaczenia, rozmiękczeni. Do zobaczenia, obdarowani. Ale najpierw do kolejnego przeczytania.

Bóg w dom!On-line czy on-live? A może jednakowo dobre?