Wypełnione działaniem Ducha Świętego uwielbienie i bogato zastawiony stół Słowa Bożego każdego wieczoru. Codzienny udział w Eucharystii i spotkaniach w małych grupach. Czas na budowanie osobistej relacji z Panem, a także czas na budowanie relacji między sobą. W końcu – pełen radości odpoczynek, godziny spędzone w basenie, nad jeziorem i na rozmowach. Tak w skrócie można by opisać każdy Metanoia Camp, w tym ten tegoroczny.
Czy w takim razie nasze metanojskie rekolekcje stały się monotonne? Nic z tych rzeczy! Co roku, kiedy przyjeżdżam do Kiczyc, a raczej kiedy z nich wyjeżdżam, czuję niesamowite odświeżenie i jestem zaskoczony tym, jak bardzo różne te rekolekcje były od poprzednich. Co na to wpływa?
Przede wszystkim to, że Bóg działa za każdym razem w inny, tylko sobie znany sposób. Przyjeżdżamy z innymi potrzebami, inaczej doświadczeni przez ostatni rok, a Pan dotyka nas w nowy sposób, trafia w sedno swoim Słowem, stawia na naszej drodze nowe osoby. I to właśnie ludzie są kolejnym elementem który tworzy z tych rekolekcji za każdym razem tak wyjątkową układankę. Co roku pojawiają się nowe osoby, które bez wyjątku wnoszą coś do naszej Campowej rodziny, a tych, których już znaliśmy, poznajemy od innej strony. Swoje trzy grosze dorzucił też pastor Michał Włodarczyk, który jako gość przez dwa dni zarażał nas pasją do relacji z Bogiem i chodzenia w Jego obecności.
Choć nie zmienia się miejsce, termin czy plan naszych wakacyjnych rekolekcji, to co roku Pan otwiera przed nami nowe perspektywy. Świetnie ujął to Patryk Grzegorczyk, kiedy podczas spotkania w sali konferencyjnej powiedział: „Kilka lat temu ta sala to było dla nas coś niesamowitego, nowa jakość, wielkie ‘Wow!’. A teraz już drugi rok mamy wielki namiot i stojąc tutaj zastanawiamy się, jak mogliśmy się tu wszyscy mieścić?” Podczas tych wakacji, było nas tak dużo, że konieczne było postawienie kontenera z prysznicami, aby bez problemów zapewnić do nich dostęp na polu namiotowym. I nie mamy nic przeciwko, żeby za rok było nas jeszcze więcej! W tym roku hasło przewodnie Campa brzmiało: „Głębia przyzywa głębię!” I kiedy pomyślę o nas tworzących te rekolekcje, to od razu nasuwa mi się słowo „zanurzeni”. Przede wszystkim w Bożej obecności, która dotykała nas na każdym kroku, w modlitwie i spotkaniu z innymi.
Po drugie zanurzeni w Słowie Bożym, którym karmiliśmy się na wieczornych konferencjach i podczas Eucharystii.
Po trzecie zanurzeni w basenie 😉 , ponieważ nawet najstarsi górale nie pamiętają Campa, na którym przez cały czas byłaby tak idealna pogoda jak w tym roku. Wyjechaliśmy zanurzeni też w relacjach, które mogliśmy tworzyć i pielęgnować. A teraz chcemy zanurzyć się w naszą codzienność – w nasze miejsca pracy, w szkoły, wśród znajomych, i w nasze rodziny, aby tam być światłem, które nieustannie wskazuje na Jezusa.
Bo właśnie tam, jak zgodnie twierdzili wszyscy mówcy podczas tegorocznego Campa, jest miejsce każdego chrześcijanina, a niesienie tego światła innym jest naszym głównym zadaniem.
Adam Stano